Lista od Petera zawierała głównie
rzeczy na grilla. Masa mięsa, kiełbaski, cebula, ketchup, majonez, musztarda,
sosy, ziemniaki, folia aluminiowa, przyprawy… Robił się głodny na samą myśl o
tym wszystkim.
Jak ma złość, gdy pakował zakupy
do samochodu natknął się na Scotta i Allison.
- Hej, Stiles – przywitała się
Allison, zaglądając na jego zakupy.
Scott uniósł brwi.
- Stary, po co ci tyle żarcia?
Robisz jakąś imprezę, na którą nie jesteśmy zaproszeni?
- Ee… Nie? Obiecałem Heather, że
jej pomogę. Robi jakąś bibę pod nieobecność swoich rodziców. Wysłała mnie po
zakupy – skłamał naprędce. – Podrzucę jej to tylko i jadę na chatę.
Heather była jego koleżanką z
dzieciństwa. Ich mamy były najlepszymi przyjaciółkami, więc Stiles i Heather
większość dzieciństwa spędzili na wspólnej zabawie. Nadal się kolegowali i
spotykali, ale raczej rzadko. Heather chodziła do innego liceum i miała swoich
znajomych, a Stiles swoich. Zazwyczaj widzieli się na swoich urodzinach i w
okresie świątecznym, czasami też wpadali na siebie zupełnie przypadkiem.
Scott zmarszczył brwi, ale nie
skomentował tego. Wiedział, że Stiles coś kręci.
- To miło z twojej strony –
powiedziała Allison, uśmiechając się do niego. - Ja i Scott idziemy dzisiaj do
kina. Chcesz iść z nami?
Jaasne, bo nie ma nic lepszego
niż bycie piątym kołem u wozu i to jeszcze w ciemnym kinie do którego pary idą
tylko po to, żeby się poobściskiwać.
- Nie, dzięki. Mam jeszcze kilka
rzeczy do zrobienia, ale dzięki za propozycję.
- Jasne. Widzimy się w szkole –
odparł Scott.
Stiles uśmiechnął się tylko i
pomachał im, wsiadając do samochodu.
Zaraz po wejściu do lasu
zmaterializowała się obok niego Cora, biorąc od niego część zakupów. Księżyc
był już w pełni, ale dziewczyna nie wydawała się inna. Wręcz przeciwnie, była dokładnie taka sama jak zawsze – sarkastyczna,
trochę wredna i w każdej chwili gotowa, żeby przemeblować mu twarz.
Zanieśli jedzenie do domu, gdzie
Laura i Cora zabrały się za szykowanie wszystkiego na grilla. Widząc, że Stiles
nie za bardzo wie, co ze sobą zrobić, zagoniły go do roboty.
- Gdzie reszta? – spytał,
obierając cebulę.
- Erica, Boyd i Isaac biegają po
lesie. Cała trójka została przemieniona niedawno i nie panują jeszcze do końca
nad swoją wilczą stroną. Liam ich pilnuje. Peter wziął na wyprawę swoje młode,
a Derek przygotowuje wszystko na dzisiejszy wieczór.
- Nie panują w jakim sensie?
- Podczas pełni księżyca
dosłownie każda jedna cząstka ciebie chce wypuścić wilka na wolność. Czujesz
mrowienie w kościach, niemal ból… Nasza wilcza strona jest wtedy o wiele
silniejsza. Bez odpowiedniego treningu wilk przejmuje nad tobą kontrolę.
- Uhm… i co robi? Jest
niebezpieczny?
- Może być. Zwykłe wilki nie są
agresywne, dopóki zostawia się ich watahy w spokoju. Czasami pozwalają nawet
głaskać swoje młode. Zdrowy wilk cię nie zaatakuje, chyba że zaczniesz uciekać.
Wtedy będzie widział w tobie swoją zdobycz.
Stiles potarł oczy, które zaczęły
łzawić od krojenia cebuli. Jeszcze jeden aspekt go ciekawił.
- Czy jest możliwe, aby wilkołak
zatracił swoje człowieczeństwo? No, wiecie… Stał się dziki czy coś.
Cora i Laura spojrzały na siebie
porozumiewawczo. Stiles uniósł brwi.
- Istnieją pewne podania –
zaczęła Cora, nie spuszczając wzroku z deski, na której nadkrawała kiełbaski. –
Mówiące o tym, że dla każdego urodzonego wilka takiego jak my istnieje
przeznaczona mu osoba. Coś jak bratnia dusza. Idealne dopasowanie. Nikt do
końca nie wie, skąd wzięły się te podania i gdzie leżą początki tego zjawiska,
ale stworzenie takiego rodzaju połączenia między dwoma osobami wymaga bardzo
starej i bardzo potężnej magii.
- Gdy wilk odnajduje swoją bratnią
duszę, jest stracony dla innych ludzi. Zapach tej osoby oddziałuje na niego
niezwykle silnie, jej obecność uspokaja i daje poczucie bezpieczeństwa. W wilku
budzi się instynkt bronienia takiej osoby nawet za cenę życia – kontynuowała
Laura, uważnie obserwując jego reakcje. – Prawdopodobnie dlatego wszystkie
rodzone wilkołaki uważane są za osoby atrakcyjne. Ta atrakcyjność ma nam pomóc
w zdobyciu naszej bratniej duszy.
- Ale? Gdzieś musi być jakieś
„ale” – zauważył Stiles.
- To prawda – wtrąciła Cora. – Utrata
bratniej duszy jest nawet gorsza niż utrata swojej rodziny, watahy… Wilk, który
utraci swoją bratnią duszę po sparowaniu się z nią…
- Nieważne, czy jest to choroba,
czy zwykłe rozstanie… – uzupełniła Laura.
- Smutek i rozpacz wilka są tak
wielkie, że pozostanie w ludzkiej skórze jest niemal niemożliwe. Wtedy
zwierzęca strona przejmuje kontrolę, odcinając się od tych emocji na tyle, na
ile się da. Wilk skupia się na swojej zwierzęcej naturze i kieruje się
pierwotnymi instynktami, szybko zapominając, że kiedykolwiek był człowiekiem.
- Z czasem zatraca swoją moc
zmiany w człowieka i staje się zwykłym wilkiem – zakończyła Cora.
Obie wpatrywały się w niego
wyczekująco.
- Wow – powiedział. – To… z
jednej strony fajnie jest mieć kogoś takiego, ale z drugiej… Utrata bratniej
duszy to jak powolna śmierć dla wilka. Czy znacie kogoś, komu udało się znaleźć
swoją drugą połówkę?
Laura zaśmiała się.
- Nasi dziadkowie od strony mamy.
Jacob i Hope. To była miłość od pierwszego wejrzenia, a znali się od dziecka.
- Niewiele wilków odnajduje swoją
drugą połówkę, Stiles – powiedziała Cora. – Te wilki, którym się to udało, są
szczęśliwe, ale… Wilk nigdy nie przestanie się bać utraty swojego partnera. Tym
bardziej, że ludzie są o wiele bardziej podatni na zranienia.
- Chciałbyś mieć kogoś takiego? –
spytała Laura z ciekawością.
- Ja? – zdziwił się Stiles.
Parsknął. – Dlaczego ktokolwiek miałby wybrać mnie? To prawie jak strzelenie
sobie w stopę.
Cora wywróciła oczami.
- To było proste pytanie, wiesz?
Stiles wyszczerzył się do niej.
- Kto nie chciałby osoby, która
nie widziałaby poza tobą świata? To ma być bratnia dusza, więc te dwie osoby
muszą być ze sobą kompatybilne, prawda? Jasne, że bym chciał. Moi rodzice byli
w sobie na zabój zakochani, wiecie? Chciałbym mieć to, co oni. Z drugiej jednak
strony – pokręcił głową – wiem, jak mój tata przeżywał śmierć mojej mamy. Nie
chciałbym zepchnąć kogoś na skraj dlatego, że jestem sierotą i potknąłem się o
krawężnik, w konsekwencji czego nadjeżdżający samochód roztrzaskał mi czaszkę na
milion kawałków.
Laura wybuchła śmiechem.
- Masz niezwykle barwną
wyobraźnię – zauważyła.
- Cóż, z tego słynę. – Wzruszył
ramionami. – Ale serio. Nie nadaję się do takich rzeczy. Ledwo udaje mi się
przejść przez ten las i nie roztrzaskać twarzy, a nawet nie ma o co się
potknąć.
Cała trójka uniosła głowy, kiedy
ktoś zamknął za sobą drzwi wejściowe i po chwili pojawił się w kuchni.
- Gotowe? – spytał Derek, patrząc
na swoje siostry. – Hej, Stiles – przywitał się krótko.
- Cześć – odparł nastolatek,
trochę zaskoczony. Derek zazwyczaj się z nim nie witał, on po prostu przyjmował
do wiadomości jego obecność.
- Prawie skończone – odparła
Laura. – Gdzie reszta?
- Wszyscy już czekają przy
ognisku.
- Jeszcze z pięć minut i powinnyśmy
wszystko skończyć. Ugh, całe wieki nie mieliśmy takiej wyżerki – westchnęła
Cora, patrząc na górę jedzenia.
- Mmm… Ślinka mi cieknie na samą
myśl – dodała Laura.
Derek nic nie dorzucił, ale
Stiles zauważył, że też wyraźnie nie może się doczekać, aż wreszcie wyjdą z
kuchni.
Tak jak dziewczyny obiecały, po
chwili wszystko było już gotowe. Każde z nich było obładowane jak wielbłądy,
ale jakoś dali radę wziąć wszystko na raz. Wilkołaki nie miały żadnych
problemów z nawigowaniem po ciemku przez las. To Stiles się co chwilę potykał i
dwa razy omal nie wszedł w drzewo. Nic dziwnego, że niósł chleb, plastikowe
tacki i sztućce i kilka kartonów soku.
Na malutkiej polance
kilkadziesiąt metrów od domu ułożony był okręg z kamieni, a w środku paliło się
małe ognisko. Dookoła ogniska były szerokie, drewniane ławy, które spokojnie
mogły pomieścić około dwadzieścia osób. Niedaleko jednej leżały metalowe szpikulce,
na które każdy mógł sobie nabić co chciał. Był też stół, na którym rozłożyli
wszystkie rzeczy.
Peter i Liam czekali w swojej
ludzkiej formie, dokładając do ognia – Stiles zauważył, że za kolejną z ławek
leżało sporo drewna oraz plandeka, którą zapewne można było je nakryć w razie
deszczu. Reszta stada czekała grzecznie w swojej wilczej formie.
Stiles skinął Peterowi i Liamowi.
Siedzące obok nich wilki patrzyły na niego przenikliwie, co trochę go peszyło.
Kiedy pomagał Laurze w rozłożeniu wszystkiego na stole, najmniejszy wilk,
Natalia, podszedł do niego i otarł się o jego nogi. Stiles obejrzał się
zaskoczony i trochę przestraszony, ale nikt nie zareagował, no i Natalia nie
robiła mu krzywdy, więc trochę się rozluźnił. Po chwili dołączyli Aiden i
Ethan, a potem też Erica, Boyd i Isaac. Wszystkie wilki zaczęły ocierać się o
jego nogi, Erica nawet popchnęła go przednimi łapami na wilgotną ściółkę, a potem
zaczęła się o niego ocierać na całego.
Stiles nie odważył się nawet
drgnąć.
- Co one robią? – spytał, głośno
przełykając ślinę.
- Znaczą cię swoim zapachem –
powiedziała Laura. Jej oczy błyszczały w ciemności na czerwono, a głos był
bardziej ochrypły niż zwykle. Zwierzęcy. – Każdy inny wilk, który stanie na
twojej drodze będzie wiedział, że jesteś nasz. To zapewni ci ochronę.
- O-okej.
Laura jeszcze chwilę pozwoliła
wilkom ocierać się o niego, po czym warknęła na nie, każąc im się odsunąć.
Stiles wstał i otrzepał swoje ubranie z liści i gałązek, które przylgnęły do
jego mokrej bluzy i dżinsów.
Kiedy wilki ocierały się o niego,
Peter i Derek zawiesili na stelażu nad ogniskiem ruszt. Cora ułożyła na nim
kiełbaski i kilka szaszłyków.
- Okej. Stiles, przypilnujesz,
żeby jedzenie się nie spaliło – powiedziała Laura. Stiles skinął głową. – Nie
musisz się bać, to twoja pierwsza pełnia z nami, więc ktoś zawsze będzie kręcił
się w pobliżu i cię pilnował.
- Jasne, spoko.
Laura uśmiechnęła się do niego
lekko.
- Dobra, kochani. Czas na
polowanie.
Wszyscy członkowie stada, którzy
do tej pory pozostali w swojej ludzkiej postaci, zaczęli się rozbierać. Stiles
nie wiedział, gdzie podziać oczy, bo z każdej strony był ktoś. Nie minęła
jednak nawet minuta, a na polance pozostały same wilki, których oczy świeciły
na się żółto, czerwono albo niebiesko.
Postać Laury była imponująca.
Derek sięgał mu trochę ponad pas, ale Laura z pewnością sięgała mu do ramienia.
Jej futro było całe czarne prócz białych skarpetek i jasnego krawacika na
piersi. Gdyby spotkał ją w lesie w tej postaci, jak nic dostałby zawału ze
strachu.
Laura odchyliła głowę do tylu i
zawyła głośno. Po kilku sekundach, dołączyła do niej reszta stada. Wilki wyły
głośno, oświetlone przez ognisko i księżyc. Serce Stilesa biło szybko z
ekscytacji. Jeszcze nigdy nie doświadczył czegoś takiego.
Po chwili wilki jeden po drugim
zaczęły znikać między drzewami, aż w końcu na polanie został tylko Stiles.
Widział, że Cora została trochę z tyłu z bliźniakami i Natalią. Dzieci zapewne nie
były wystarczająco szybkie, żeby dotrzymać kroku dorosłym wilkom.
Laura powiedziała, że czas na
polowanie, więc stado zapewne zamierzało zapolować wspólnie na jakąś większą
zwierzynę.
Westchnął cicho. Nie chciał im
psuć zabawy, ale miał nadzieję, że nie zajmie im to zbyt długo. Trochę im
zazdrościł. Był ciekawy, jak to jest być wilkiem.
Podskoczył na ławce, kiedy
usłyszał coś w pobliskich krzakach. Odetchnął głęboko z ulgą, gdy zobaczył, że
to tylko Derek.
- Jezu, omal nie dostałem przez
ciebie zawału! – Stiles złapał się za serce.
Usiadł z powrotem na ławce,
próbując uspokoić oddech. Derek wskoczył na ławkę i usiadł tuż przy nim,
ocierając się pyskiem o jego ramię. Zaczął trącać jego rękę, popiskując cicho.
- Hej, co jest, stary? – spytał
Stiles, patrząc na niego. – Sorry, nie za bardzo cię rozumiem w tej postaci.
Derek wepchnął pysk pod jego
rękę, obwąchując go i ocierając się bokiem pyska o niego. Stiles mimowolnie
odsunął się lekko, nie rozumiejąc jego zachowania.
- Chcesz już jedzenie? – spytał
Stiles. – Musisz poczekać, jeszcze nie jest gotowe.
Derek zawarczał, błyskając na
niego niebieskimi oczami.
- Ej, bez straszenia, dobra?!
Wilk zepchnął go swoim bokiem z
ławki. Stiles krzyknął cicho, lądując na trawie ze stopami opartymi o ławkę.
- Hej! – zaprotestował.
Derek zeskoczył z ławki i zaczął
ocierać się o niego tak jak wcześniej pozostałe wilki. To mimowolnie uspokoiło
skołatane nerwy Stilesa, a jego serce przestało walić w piersi jak oszalałe.
Derek chciał zostawić na nim swój zapach, a nie zamordować i dorzucić na ruszt.
Tylko oznaczyć.
Lepsze to niż gdyby na mnie
nasikał, pomyślał nastolatek. Pozwolił wilkowi ocierać się o siebie jak ten
tylko chciał, ale Derek nie przestawał. Im dłużej się o niego ocierał, tym
bardziej wydawał się sfrustrowany. Z jego gardła wydostał się cichy warkot
przeplatany z piskami.
Wilk wstał i zaczął go drapać
łapą po jednym boku, jak gdyby chciał go obrócić na brzuch. Gdy skołowany
Stiles nadal pozostał w tej samem pozycji, Derek warknął na niego i zrobił to z
większą siłą, tym razem próbując dwoma łapami. Stiles zmarszczył brwi, ale
posłusznie odwrócił się na brzuch. Bok, który Derek tak usilnie drapał,
szczypał go i piekł. Jak nic Derek zostawił mu ślady.
W pierwszej chwili nie wiedział,
co się dzieje. Myślał, że może Derek chciał go zaznaczyć z każdej strony czy
coś, ale…
Zamarł, kiedy wilk chwycił go
łapami po bokach i zaczął ocierać się kroczem o jego tyłek.
W ułamku sekundy jego twarz
oblała się pąsem i zaczął się wiercić, ale Derek uwalił się na niego całym
cielskiem – ważył z tonę! – nie dając mu możliwości ucieczki. Stiles nie musiał
się obracać, aby się zorientować w sytuacji. Wilk ocierał się swoim
przyrodzeniem o jego tyłek, próbując wcelować. Stiles nie wiedział, jak
zareagować. Czuł jedynie przypływ histerii i strachu.
- Nie! Zły wilk! Przestań! –
syknął, próbując go z siebie zrzucić, ale był bez szans. Człowiek czy wilk,
Derek i tak był od niego silniejszy. – Zostaw mnie!
Wilk zawarczał na niego,
niezadowolony z protestów nastolatka. Stiles nie miał pojęcia, co powinien
zrobić. Laura mówiła, że ktoś będzie go pilnował, ale mogli odejść dalej
przekonani, że Derek będzie miał wszystko pod kontrolą.
Czy to w ogóle był Derek? Stiles
nie był taki pewien. Zdecydowanie nie zachowywał się jak Derek.
- Puszczaj! – powtórzył Stiles.
Jakoś udało mu się przewrócić na plecy, co wilk nie przyjął zbyt dobrze.
Obnażył zęby, warcząc na niego groźnie. Jego świecące na niebiesko oczy były
przerażające.
W oddali zabrzmiał głuchy odgłos
łap i warkot, a po chwili drugi wilk zepchnął Dereka w bok, atakując go
zawzięcie. Stiles odsunął się pospiesznie, opierając plecami o ławkę i patrzył,
jak Isaac walczy z Derekiem. Wilki gryzły się i turlały po ziemi, odpychając
łapami. Nie trudno było ocenić, że Derek jest lepszy. Szybko podrapał i pogryzł
Isaaca do krwi, walcząc z całych sił. Im bliżej Isaac podchodził do Stilesa,
tym bardziej wilk się wściekał.
Stiles nic z tego nie rozumiał.
Spomiędzy drzew wyłonił się
Peter, zatrzymując się obok Isaaca i powarkując na swojego siostrzeńca. Derek warczał,
obnażając białe zęby. Sierść na jego plecach stała dęba, a z ust dosłownie
leciała mu piana. Peter się jednak z nim nie patyczkował. Ryknął na niego i aż
cały się najeżył, kiedy zobaczył, że Derek idzie w zaparte. Isaac też ryknął.
Oba wilki wyraźnie zagradzały Derekowi drogę do Stilesa.
Nastolatek złapał się za bok,
czując tam pieczenie. Serce waliło mu w piersi ze strachu. Wiedział, że Isaac i
Peter go obronią, ale… Tam nawet nie chodziło o to, po prostu… Co to wszystko
miało znaczyć? Dlaczego Derek…?
Przełknął ciężko ślinę. Nic z tego nie rozumiał.
Nie miał pojęcia dlaczego, ale
Derek nagle się uspokoił i zaczął piszczeć, kładąc uszy po sobie i kuląc się.
Jego oczy przestały błyszczeć, zatracając swój jaskrawoniebieski kolor i
wracając do swojej zwyczajnej, orzechowej zieleni. Zupełnie jakby wróciła mu
zdolność myślenia. Cofnął się trochę, potem jeszcze i jeszcze, aż w końcu
odwrócił się i zniknął między krzakami z ogonem podkulonym między nogi.
Popiskiwał przy tym głośno.
Nastolatek nie miał pojęcia, co
się stało chwilę wcześniej, ale zrobiło mu się szkoda Dereka. Tylko ktoś bez
serca nie zmiękłby, słysząc tak żałosne popiskiwanie.
- Co się stało? – spytał Stiles,
podnosząc się z ziemi. Peter uniósł pysk, niuchając przez chwilę, po czym
skoczył przed siebie i po chwili już go nie było. Stiles spojrzał na Isaaca.
Wilk przekrzywił głowę, patrząc
na niego, po czym westchnął cicho i zmienił się w człowieka.
- Jestem za młody na to gówno –
rzucił Isaac, sadzając goły tyłek na jednej z ławek. Stiles z braku laku
podszedł do ogniska i zaczął obracać kiełbaski. Niektóre już się ładnie
przyrumieniły.
- Myślałem, że nie panujesz nad
przemianą – rzucił Stiles, patrząc przez ramię na blondyna.
Isaac wzruszył ramionami.
- Od dzisiaj panuję. Za to ktoś
inny – jego wzrok podążył w kierunku, gdzie zniknął Derek – stracił opanowanie.
- Co to wszystko miało znaczyć?
Czemu Derek…? – urwał. Był zażenowany i trochę upokorzony, że Peter i Isaac
zastali go w takiej sytuacji. Nie miał pojęcia, co odbiło Derekowi, ale to nie
było fajne.
Isaac pokiwał głową.
- To musisz wyjaśnić z Derekiem.
Ja mogę ci powiedzieć tylko tyle, że stracił dzisiaj panowanie nad swoim
wilkiem.
- Czyli to nie był Derek?
- Teoretycznie był. Mówię ci
tylko, że jego wilk przejął kontrolę. Derek, którego wszyscy znamy, nie
odwaliłby czegoś takiego.
- Tak podejrzewałem… - mruknął
Stiles. To dalej nie wyjaśniało zachowania starszego chłopaka, ale jeśli Derek
faktycznie stracił panowanie nad swoim wilkiem, Stiles mógł tylko podejrzewać,
jak okropnie czuł się Derek po tym, co zrobił.
Mam za miękkie serce, pomyślał
Stiles, wzdychając cicho.
Isaac nie był skłonny do
zdradzenia mu czegoś jeszcze, więc przez kolejne pół godziny siedzieli przy
ognisku w ciszy, na zmianę zaglądając do jedzenia i podkładając do ogniska. Z
czasem wilki zaczęły się schodzić i zmieniać z powrotem w ludzi. Żadne z nich
nie ubrało nic na siebie, świecąc gołymi tyłkami z każdej strony.
- Macie jakąś awersję do ubrań
czy co? – spytał Stiles. Już trochę się przyzwyczaił do tego, że nagość w wilczym
stadzie była zupełnie normalna. Zresztą, nic dziwnego. Podczas zmiany w wilka musieli się rozebrać, jeśli nie
chcieli zniszczyć ciuchów. Liam już uświadomił go w tym względzie.
- Daliśmy trochę poszaleć wilkom,
ale to nie oznacza, że są zaspokojone – powiedział Boyd. Na niego to akurat
Stiles chciał patrzeć jeszcze mniej niż na gołą Laurę czy inne dziewczyny. Boyd
jako jedyny był czarnoskóry i Stiles naprawę nie chciał wiedzieć, czy mity o
rozmiarze penisa czarnoskórych są prawdziwe. Nope. Nie i już. Ale, oczywiście,
i tak zerknął. W celach naukowych, rzecz jasna.
- Ciuchy drażnią naszą skórą –
wtrąciła Cora. – Bez nich czujemy się o wiele lepiej.
Aiden i Ethan zamruczeli z
aprobatą, wgryzając się w swoje jedzenie. Wszyscy jedli, rozmawiając ze sobą na
błahe tematy i opowiadając różne anegdotki. Nikt nie skomentował tego, że
nigdzie nie było Dereka.
Jedzenie znikało w zastraszającym
tempie. Stiles cały ten czas kręcił się, dosłownie na końcu języka mając
pytanie odnośnie dziwnego zachowania Dereka. Gdy wreszcie otworzył usta, nie
mogąc dłużej wytrzymać, Laura go wyprzedziła, mówiąc:
- O to musisz pytać Dereka.
- Jeszcze nawet nic nie
powiedziałem! – zaprotestował.
- Okej, mów. – Kobieta uniosła
brwi.
Stiles westchnął ciężko.
- Zdaje się, że już znam odpowiedź
na to pytanie. Czy on tu zamierza dzisiaj wrócić?
- Dwa tygodnie robienia prania na
to, że nie – powiedziała Cora.
- Wchodzę – odezwała się Erica.
- Jesteście straszni.
A Derek pewnie głodny, pomyślał
Stiles. Cóż, wataha zdecydowanie nie zamierzała zdradzić mu żadnych informacji
na ten temat.
- Ktoś wie, gdzie on poszedł? –
spytał.
- Pewnie do swojego pokoju. –
Liam wzruszył ramionami.
Nastolatek westchnął cicho. Wziął
czysty talerz i nałożył na niego spory kopiec jedzenia. Nikt tego nie
skomentował. Laura jedynie dołożyła mu karton soku pomarańczowego, patrząc na
niego przenikliwie. Uśmiechnął się do niej lekko i odszedł od ogniska, kierując
swoje kroki w stronę domu.
Nie miał pojęcia, co go opętało.
To, że Derek przejął kontrolę nad wilkiem wcale nie oznaczało, że sytuacja nie
mogła się powtórzyć, ale walić to. Stiles nie chciał, żeby Derek czuł się
głupio w jego towarzystwie. To była domena Stilesa, żeby robić z siebie idiotę
na oczach innych ludzi. Ktoś taki jak Derek nie powinien czuć się źle.
Tak… nigdy.
Moje zauroczenie zdecydowanie
skasowało mi mózg, pomyślał.
Wszedł do domu, a potem po
schodach na górę. Natalia kilka razy zaprowadziła go do swojego pokoju, mówiąc
przy okazji czyj pokój mijali po drodze. Bez problemu trafił do pokoju Dereka.
Nie, żeby specjalnie zapamiętał, który to był. Nope.
Zapukał, ale, oczywiście, nie
usłyszał odpowiedzi. Mimo to nacisnął łokciem klamkę i wszedł powoli do środka.
Wpadające do pomieszczenia
światło księżyca nie oświetlało pokoju na tyle, by móc ocenić jego wystrój, ale
bez trudu pozwalało dojrzeć wielką kupę futra rozwaloną na pościeli.
- Hej – przywitał się niepewnie.
Derek zawarczał na niego
ostrzegawczo.
- Ej, bez takich, dobra?
Myślałem, że etap warczenia mamy już na dzisiaj za sobą. – Wilk dalej warczał,
ale Stiles tylko przełknął ślinę i zatrzasnął za sobą drzwi stopą. – Nie boję
się ciebie. – Wilk obnażył zęby i najeżył sierść na grzbiecie. Stiles aż się
cofnął o krok. – No dobra. Może się boję. To bez znaczenia, okej? Bo nigdzie
nie idę. Jakoś musisz to wytrzymać, stary.
Derek chyba zrozumiał, że Stiles
rzeczywiście nigdzie się nie wybiera, bo położył się na boku na łóżku,
kompletnie go ignorując. Nastolatek podszedł do łóżka i usiadł na skraju tuż
przy przednich łapach wilka. Postawił obok nich talerz z jedzeniem.
- Przyniosłem ci trochę jedzenia
z grilla – powiedział. – Nie wiedziałem, co lubisz jeść, więc wziąłem
wszystkiego po trochę. I to w ostatniej chwili. Po tym, jak się wszyscy
dopadli, za wiele tego nie zostało. – Derek ani drgnął. Stiles westchnął. –
Kiedyś będziemy musieli o tym porozmawiać, wiesz? Nie możesz do końca życia
chować się w ciele wilka. Z doświadczenia wiem, że lepiej załatwić wszystko od
razu. Nie jestem na ciebie zły ani nic. Tylko trochę… skołowany. Nie bardzo
wiem, jak mam rozumieć twoje wcześniejsze zachowanie. Czy może raczej… twojego
wilka. – Stiles westchnął. Derek w żaden sposób nie reagował na jego słowa.
Cała sytuacja musiała rzeczywiście mocno go zdenerwować – i pewnie nieźle
upokorzyć – że nawet nie chciał poruszyć z nim tego tematu. – Dobra, nieważne.
Możemy wrócić do tego w innym czasie. Albo nigdy. Średnio podoba mi się ta
opcja, ale… Ugh, pewnie gdybyś był w swoim ludzkim ciele, już ze trzy razy
kazałbyś mi się zamknąć. – Stiles znowu westchnął. – Nie uważasz, że jakoś często wzdycham? To
wszystko przez ciebie. W każdym razie… przyniosłem ci jedzenie. Na pewno jesteś
głodny.
Nic.
Zero.
Null.
Stiles ledwo powstrzymał się od
kolejnego westchnienia, masując skronie. Nieczyste zagrania zwykle nie były w
jego stylu, ale co tam. Derek może go zabić później.
- Okej, to może inaczej.
Wystraszyłeś mnie na śmierć na tej polanie… Cicho, można kogoś wystraszyć na
śmierć. – Derek wywrócił oczami. To była pierwsza jego reakcja, od kiedy Stiles
wszedł do pokoju. – W ramach zadośćuczynienia zjesz to, co ci przyniosłem. No,
możesz zostawić to, czego nie lubisz, nie będę wybredny. Okej?
Oczy wilka zaświeciły się na
chwilę na niebiesko, ale w końcu westchnął i przewrócił się na brzuch. Stiles
podsunął mu talerz bliżej pyska i patrzył, jak wilk bierze ostrożnie kawałki
mięsa z talerza i gryzie je, a potem połyka.
Stiles przełknął ślinę, wahając
się przez chwilę. Wziął się jednak w garść i wyciągnął rękę, kładąc ją na
prawej łopatce wilka. Derek nie zaprotestował, więc zaczął głaskać go i drapać
leniwie po grzbiecie, obserwując w ciemności, jak je.
- Mogłem przynieść więcej –
powiedział cicho widząc, jak szybko wilk opróżnia talerz. Po kilku minutach nie
został na nim nawet okruszek. – Ugh, zdecydowanie mogłem przynieść więcej.
Chcesz jeszcze? Może jeśli teraz pójdę to coś uda mi się wywalczyć.
Derek pokręcił przecząco głową.
- Pić? – spytał Stiles, ale wilk
po raz kolejny tylko pokręcił głową, układając się wygodnie na łóżku.
Wszystko musi się wzajemnie
równoważyć. Derek mnie nie chce, ale jego wilk chyba chętnie by mnie zerżnął,
pomyślał nastolatek. Pokręcił głową. Nie ma mowy, żeby jego pierwszy raz – lub
jakikolwiek inny, dzięki wielkie – był z wilkiem. Zainteresowanie seksualne tą
samą płcią to jedno, ale zoofilia to już inna bajka.
- Chcesz iść do reszty? – zapytał
Stiles.
Derek tylko spojrzał na niego
spod byka, po czym zamknął oczy. Nastolatek podrapał się po głowie, nie
wiedząc, co dalej. Przez uchylone okno słychać było rozmowy i śmiech, więc
reszta stada pewnie też wracała już do domu.
- Mogę się położyć obok ciebie? –
spytał chłopak niepewnie. W sumie nie rozmawiał z Laurą o tym, gdzie będzie
spał. Nie miał pojęcia, co będzie się działo tego wieczora i jak długo będzie
to trwało. Musiało być już jednak grubo po północy. Wataha biegała po lesie
może przez około godzinę, ale przy grillu spędzili sporo czasu.
Derek nie zaprotestował, więc
Stiles położył się ostrożnie obok niego. Przez chwilę kręcił się z boku na bok,
aż wreszcie znalazł satysfakcjonującą go pozycję. Wplótł palce w miękkie futro
wilka i uśmiechnął się lekko. Gdyby ktoś ze dwa miesiące temu powiedział mu, że
pewnej nocy będzie dzielił łóżko z wilkiem, który w każdej chwili mógł zmienić
się w najprzystojniejszego faceta na ziemi, to by go wyśmiał.
No ale… jak widać los bywa
przewrotny.
Wilk nawet mruczał przez chwilę,
zadowolony z pieszczoty. Stiles nie chciał przegiąć, to przecież nie był
prawdziwy wilk lecz wilkołak. Mógł lubić głaskanie, ale nie był zwierzęciem.
Na dole ciągle się działo. Część
stada chyba grała w karty i musiała dobrze się bawić, bo śmiała się sporo i
żartowała. Odkąd Stiles zaprzyjaźnił się z watahą jeszcze nigdy nie widział jej
członków tak beztroskich i radosnych. Cieszył się, że jeszcze pamiętają, czym
jest zabawa.
Ułożył się wygodniej i zamknął
oczy. Zasnął w mgnieniu oka.
Przebudził się w nocy, czując
chłód. Mimowolnie przysunął się bliżej wilka i objął go ręką i nogą. Derek nie
zaprotestował. Jego tylna łapa drgała śmiesznie, uniesiona w powietrze. Stiles
wtulił twarz w futro na jego szyi i zamknął oczy, ponownie zasypiając.
Gdy rano się obudził, był w
pokoju sam. Po Dereku nie było ani śladu.
Zauważył za to, że pod poduszką
leżą dwie bluzy. Jedna poplamiona krwią i podziurawiona. Była to ta sama bluza,
którą Stiles miał na sobie, gdy po raz pierwszy wylądował w lesie i wilkołaki
uratowały mu życia. Druga była tą, którą dał Derekowi, kiedy z kolei Stiles
uratował wilkołakowi życie.
Uniósł brwi zaskoczony.
Dlaczego Derek trzymał je na
swoim łóżku pod poduszką?
***
Hej :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Do tej pory Wasze odczucia były zdecydowanie pozytywne, więc zaczynam trochę odczuwać presję =.= Dam z siebie wszystko, żeby podobało Wam się do samego końca.
Czekam na opinie i pozdrawiam!
Rozdział bardzo mi się podoba. Ciekawa jestem co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia przy dalszym pisaniu :)
W końcu po 10 razie wejścia dzisiaj na twojego bloga trafilam na rozdział! Niewyobrazalna radosc, coraz więcej sie dzieje miedzy Sterekiem z czego się cieszę ! Juz się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, i nie boj się nie zawiedziesz nas!Pozdrawiam i życzę weny :D
OdpowiedzUsuńNie n8e Dereeeeek!?!? Ty diable pfu wilku :) Bo nie można w oczy? Powiedzieć? Niee bo twardziel i musi fizycznie pokazać że Stiles to jego partner.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Jak na razie mam 5 teorii co to było, czym się skończy i jakie seksy będą potem... Z doświadczenia wiem jednak, że potrafisz zaskakiwać i już nie mogę doczekać się następnych rozdziałów aby sprawdzić czy mam rację... :)
OdpowiedzUsuńOby Stiles szybko się dowiedział o co w tym wszystkim chodzi, a jeszcze szybciej o tym kim jest dla Dereka. Uśmiałam się podczas tej "próby gwałtu". Wiadomo, Stiles był przerażony, ale musiało to zabawnie wyglądać. Aż czułam potem ten wstyd i zażenowanie Dereka xD Biedny haha. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Weny kochana 😂🙌
OdpowiedzUsuńStilles dostał wszystkie odpowiedzi na tacy i nie skojarzył faktów? Zawiodłam się na nim, ale nawet najlepszym się zdarza błądzić ;) Bluzy powinny go naprowadzić na właściwy trop, tak myślę :)
OdpowiedzUsuńSzczerze, to przez chwilę myślałam, że wilk Dereka zrobi krzywdę Stillesowi, ale na szczęście nie.
Można było przypuszczać, że coś takiego mogło się stać(nie w takim wymiarze, jak Ty to opisałaś), skoro pozostałe wilki zostawiły swój zapach na bratniej duszy Dereka.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Och biedny Derek ale da radę dzięki za rozdział :-)
OdpowiedzUsuńMrau doczekałam sie ;) mysze sie ogarnac po faktach xD
OdpowiedzUsuńW kazdym razie rozdzial cudo!!;3
Jest bosko ♡
OdpowiedzUsuńBiedny Stiles, musiał mieć zawał, kiedy wilk chciał go zgwałcić przez ubranie :v
Czekam na więcej :*
No no no, udał ci się ten rozdział
OdpowiedzUsuńps. WESOŁYCH ŚWIĄT
Ha! Derek tak się hamuje a tu jego wilk psikusa mu zrobił 😆 To było nieco zdumiewające, ale Stiles jest jak zawsze bezbłędny - nie straci swojego dziewictwa z wikiem hehe 😆 Ciekawe czy się domyśli co jest grane. Fajnie że poszedł do Dereka, mam nadzieję że dzięki temu wilkołak nie będzie go unikał. I rzeczywiście przydałaby im się rozmowa ale chyba Derek nie jest zbyt chętny do tego 😉
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo, świetny rozdział- jak zawsze 😃 pozdrawiam serdecznie
Naprawdę niezapomniany grill dla pary bohaterów. W kulminacyjnej scenie, musiałam przerwać, wyjść i ochłonąć. Aż nie mogę się doczekać co będzie dalej. Pozdrawiam i oczywiście:
OdpowiedzUsuńWspaniałych i pełnych radości świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku pasma sukcesu i weny do pisania.
masz może jakiegoś one-shota w zanadrzu? Lubię czytać twoje one-shoty a teraz nic już z tego nie dodajesz :c
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam, co mam na kompie, ale nic nie znalazłam. One-shoty są dla mnie ciężkie do pisania i mam wrażenie, że wychodzą mi sztucznie. Trochę się do nich zniechęciłam, szczerze mówiąc, więc się za nie nie biorę. Przykro mi, ale na chwilę obecną żadnych nie planuję.
UsuńPozdrawiam!
Jesteś cudowna. Super, że tak się dla nas starasz, ale pamiętaj, żeby robić to przede wszystkim dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńMMMMMMMMMM KOLEJNY ROZDZIAŁ MOJEGO ULUBIONEGO OPOWIADANIA <3
OdpowiedzUsuńHah Stiles mnie rozbawił tym swoim myśleniem, że pełnia to niewiadomo co.
Ale jak widać, Derek go zaskoczył. Nie powiem, rozbawiło mnie to, jak chciał go zgwałcić pod postacią wilka, nie powiem, a nie wiem czy powinno :D Ale najbardziej rozbawiło mnie to, co już zauważyłam wcześniej. Wilk Derek, a człowiek Derek to tak dwie różne postacie, ze az boli. Derek jako człowiek to zakłada pokerowa maskę i może się walić i palić a on nic nie pokaże. A jego wilk, to taki pieszczoch :D z pazurem bo z pazurem :D
Stiles jest tak bardzo niedomyślny, że aż boli ;-;. Ale swoją drogą, Derek to ciacho. Sama bym prędzej wykminiła, że chce mnie pożreć niż to, że mogę być jego bratnią duszą xD NO BO HELOŁ. CIACHO MAX.
Pozdrawiam, życzę weny i nie musisz odczuwać presji, wszystko na luzie. To co ci przyjdzie do głowy, to pisz ; ). I tak super ci to wychodzi.
Cudo tak bardzo, bardzo! Jestem zachwycona i czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńHej, kiedy możemy liczyć na kolejny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się, wspaniałe opowiadanie ❤❤❤ czekam z niecierpliwością na następny rozdział
OdpowiedzUsuńPodsumuję całość, pierwsza z czesci podobała mi się bardzo, ale ta rzeczywiście jest o wiele lepiej napisana, nie znam tego serialu, wiec nie wiem jak tam działa świat i tak dalej, tutaj mi się on podoba, jednak jest jedno malusieńkie ale, mianowicie chodzi o reakcje głównego bohatera, w sumie najbardziej rzuciły mi sie w oczy pierwsze rozdziały. Przechodzi nad pewnymi stresującymi sytuacjami ot tak XD troche mnie to niszczyło ale usprawiedliwiałam sobie to pierwsza czescia, gdzie powszechne były wampiry - wszedzie w mediach, necie i tak dalej, przez co istnienie innych nadprzyrodzonych istot nie jest juz takim szkoiem. Wiec moze to wpłyneło tak na jego reakcje, ale niektóre były takie dość "jestem niesmiertelny yolo" XD ale kurde chyba mało kto by tak o poszedł za wilkiem, albo dobra walic łowców, będę sobie chodził do lasu. Ale to jest twoje opowiadanie, i ty rządzisz tym światem, tak czy siak podoba mi sie i chce więcej! więęcej!
OdpowiedzUsuńStiles w serialu jest dokładnie taki, 'yolo' :') Głupek od tak w środku nocy poszedł do lasu szukać zwłok XD
UsuńStiles jest bohaterem bardzo ciężkim do wykreowania, ale jedną z jego charakterystycznych cech jest to, że szybko się adaptuje :) Nie wiem, na ile udaje mi się go zrobić w miarę kanonicznego, ale na to pytanie odpowiesz sobie sama, jeśli kiedyś weźmiesz się za serial. Naprawdę warto, Dylan O'Brian odwalił kawał dobrej roboty wcielając się w rolę Stilesa Stilińskiego;)
UsuńPozdrawiam!
Anonimku - dzięki, teraz łatwiej będzie mi czytać "yolo zachowania" w sumie to ma sens :D
UsuńObsesjo - Być możę wezmę.. nie wiem, nie ciągnie mnie do takich tematów w serialach, bo czuje ze moge być zawiedziona, a tego bardzo bym nie chciała. Jednak moge powiedziec ze TWÓJ świat nie wazne w jakim dokładnie stopniu jest TWOJ, zainteresował mnie, podoba mi się, i wielki szacunek za prace, i postęp jaki uczyniłaś ;) Dziękuję, równiez pozdrawiam, oraz życzę szczęsliwego nowego roku, duzo weny, i wielkiej frajdy z pisania :D
Witam,
OdpowiedzUsuńinne wilki wiedzą, że Stills jest bratnią duszą Dereka, ale to przerażające to zachowanie i te bluzy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia